Wcielenia, czyli po ośmiu latach coś się tutaj będzie jeszcze działo

W swoim nieco ponad trzydziestojednoletnim życiu miałem już wiele wcieleń: nauczyciel angielskiego, tłumacz angielskiego, handlowiec, konsultant HR, blogger, niespełniony pisarz... Pewnie byłoby tego więcej (tak, na bank mam tych wcieleń uskładanych więcej niż swoich żyć ma ponoć kot), ale i tak wystarczy... W wyżej wymienionych realizowałem się z bardzo różnym skutkiem. Może to i lepiej? Bo gdybym w każdej był człowiekem spełnionym, cóż teraz wiedziałbym o smaku porażki i ciągłym poczuciu, że można lepiej? Zatem każda z nich jest w pewien sposób niedokończona i niedoskonała. Może to i lepiej, mam wobec tego dzięki temu poczucie bogactwa doświadczeń.

A tych trochę się uzbierało przez te osiem lat, od ostatniego posta... W tym czasie nie zostałem doktorantem anglistyki, zaplątałem się w handlu zagranicznym, obaliłem mit posiadana powołania do bycia nauczycielem, tańczyłem, jadłem, piłem, lulki paliłem, często zmieniałem miejsca zamieszkania w Łodzi po to, by na końcu zamienić fabryczną Łódź na królewski Kraków. W pewnym sensie osiadłem i w pewnym sensie ta podróż poprzez różne motywy i wcielenia się ustabilizowała. Nie powiem, że zakończyła, ponieważ cytując klasyk, który kiedyś bardzo lubiłem cytować na studiach - "life is a journey" - życie jest podróżą, a zatem ona dalej trwa i pewnie jeszcze trwała będzie. Przez kocie siedem wcieleń, a może i więcej.

Tak jak mawia się, że kiedyś było się pięknym i młodym a dziś jest się już tylko pięknym, tak ja mogę o sobie powiedzieć, że kiedyś myślałem, że chcę i potrafię pisać bloga a dziś okazuje się, że z tej dwójki prawdą jest, że jednak tylko to pierwsze - chcę. Za to chcę bardzo i w dalszym ciągu.

Zmieniały się wcielenia, mieszkania, nawet dziewczyny i w końcu miasto. Nie zmieniło się jednak wciąż jedno - nadal uważam, że mam jeszcze coś do powiedzenia. A jako, że życie zaczyna się ponoć po trzydziestce (na pewno?), to uważam, że być może nawet i nieco więcej niż trochę. 

Jedna z najważniejszych rzeczy, której nauczyłem się niegdyś na studiach (czyli mniej więcej kiedy zacząłem pisać tego bloga) było dążenie do bycia obiektywnym. I taki staram się być, choć nie ukrywam, że ten blog w tym wydaniu będzie o wiele bardziej subiektywny, niż mógłby być obiektywny. 

A zatem jak się można domyślić: będzie o języku, sporcie i polityce - czyli o trzech moich "wcieleniach", które nie zmieniły się nigdy. 

Komentarze

Popularne posty